Barcelona – Sevilla 5:0

Zmiana trenera nie zmienia gry zespołu. To było widać w postawie Sevilli, z którą już miesiąc pracuje Gregorio Manzano. Drużyna, która nie tak dawno była w stanie powalczyć z Barceloną, tym razem oddała mecz bez walki i przypatrywała się jak Messi i Villa strzelają kolejne bramki. Nie radzili sobie z nimi obrońcy, ale na bardzo niskie noty zasłużyli też pomocnicy – przede wszystkim Renato i Romaric.

Manzano zdecydowanie zabronił swoim graczom pressingu – dlatego nie próbowali atakować przeciwników do 30. metra przed własną bramką. Barcelona miała bardzo dobry dzień, więc pressing pewnie niewiele by zmienił. Już w pierwszych pięciu minutach gospodarze zdołali zamknąć Sevillę pod bramką Javiego Varasa, czego wynikiem była bramka Messiego. Bardzo dużo pracy wykonywali z przodu napastnicy. Wymieniali się stale pozycjami, przy czym w podstawowym ustawieniu Villa grał na prawym skrzydle a Pedro na lewym.

Krótkie i szybkie podania związane z błyskawiczną zmianą pozycji – to było zbyt wiele jak na możliwości defensywy Sevilli. Zdezorientowani byli Renato i Romaric, którzy przecież obaj potrafią się ustawiać i odbierać piłkę. Capel i Perotti też nie pomagali Lunie i Konko i dzięki temu Alves i Abidal mieli dużo miejsca na wejście z boku w pole karne lub centry.

Przez całą drugą połowę goście musieli grać w dziesiątkę – sędzia nie oszczędził Konko i dość wcześnie dał mu drugą żółtą kartkę. Villa, który ostatnio zawodził pod bramkami przeciwników, tym razem mógł być zadowolony z dwóch ładnych goli. Messi strzelił kolejne dwa i był nie do zatrzymania: pokonywał piłkarzy z Andaluzji zarówno szybkością jak i techniką.

Nadziei trenera Manzano nie spełnili też napastnicy. Kanoute i Luis Fabiano byli niewidoczni przez większą część meczu i obaj zostali zmienieni. Trudno jednak było się spodziewać czegoś innego jeśli ci wysokiej klasy piłkarze nie dostawali dobrych podań. Kontra przeciwko Barcelonie nie była opcją w tym meczu.

Podobne mecze: