Lyon – Bordeaux 0:1

Kolejna klęska dla Lyonu, kolejne upokorzenie dla Puela. Jeszcze jedno zwycięstwo Bordeaux i Blanca na drodze do obrony mistrzostwa. Goście mają do dyspozycji świetnie zgranych piłkarzy, którzy w dodatku dysponują bardzo wysokim morale. Mogą nie tylko na dłuższy czas zmienić układ sił w Ligue 1, ale także zajść daleko w Lidze Mistrzów.

W niedzielę obaj trenerzy posłali do boju najmocniejsze dostępne składy. W zespole gości brakło Cianiego, a w jedenastce OL – Govou. Na boisko przeciwnicy wyszli też w jednakowych ustawieniach – najbardziej chyba “modnym” w Europie 4-2-3-1 z rządzącymi ofensywą Gourcuffem i Pjaniciem. Już po ośmiu minutach powinno być 1:0, ale Lisandro Lopez zbyt lekko i niecelnie strzelił głową po centrze Réveillère’a. Chwilę później Argentyńczyk znów zawiódł – strzelając nad poprzeczką po prostopadłym podaniu swojego playmakera. Uwagę zwracał zmasowany pressing Bordeaux, które już an 30. metrze atakowało przeciwników przynajmniej czterema graczami.

Duża część ataków Lyonu była prostopadłymi podaniami do Lopeza, który jest w świetnej formie, ale nie każdą piłkę tego typu jest w stanie przyjąć. Jeśli już gospodarze próbowali spokojnie budować akcje – rozgrywał często Kaelstroem, który dublował pozycję Bastosa na lewym skrzydle. W pierwszej połowie gra była wyrównana, a defensywni pomocnicy przejmowali wiele piłek na środku – ze względu na niedokładne podania. Udanych kontrataków było jednak niewiele. Najładniejsza akcja przed przerwą miała miejsce w 30. minucie, ale po centrze Plašila, Chamakh strzelił głową zbyt lekko.

Po przerwie gra się uspokoiła i oba zespoły atakowały jeszcze mniejszymi siłami, czekając na błąd przeciwnika. Szczególnie dobrze radzili sobie środkowi obrońcy gości, w tym niedoświadczony Sané. Chwalić można za wiele odbiorów także Crisa, tyle że ten gracz miał wyraźne kłopoty z dokładnym podawaniem. Zresztą cała ekipa OL zbyt często grała górą, dając pole do popisu obrońcom i defensywnym pomocnikom Bordeaux.

Mecz ożywił się w ostatnich dziesięciu minutach. Najpierw Chamakh zmarnował centrę Jussie, potem Lisandro przewrócił się w polu karnym po starciu z Sané – ale gwizdka nie było. Decydujący gol padł dopiero w 86. minucie, po wejściu Gourcuffa prawą stroną, centrze z linii końcowej i akrobatycznym wyskoku Marokańczyka do trudnej piłki. Strzału nie zdołał zablokować Réveillère, a gospodarze po stracie gola byli zupełnie zrezygnowani. Do końca przeważał zespół Blanca, a OL tylko oddawał im piłkę.

Jak tak dalej pójdzie, byłym siedmiokrotnym mistrzom potrzebna będzie terapia szokowa i może być nią nawet zmiana trenera. Po wydaniu 40 milionów euro na transfery, przy ogromnym potencjale w kadrze zespołu, Puel powinien osiągnąć więcej niż wyraźne odstawanie od ligowej czołówki.

Podobne mecze: