Sevilla – Villarreal 3:2

Wracający w końcu na swój zwykły poziom grania, Villarreal postraszył Sevillę na jej boisku. Gospodarze wygrywali zasłużenie, ale zespół Valverde zaprezentował się bardzo dobrze i był bliski remisu. Trzy punkty Andaluzyjczycy zawdzięczają swoim rezerwowym: Adriano i Kanouté oraz niezawodnemu Luísowi Fabiano.

Pierwsza połowa była być może najlepsza w tym sezonie Primera Division. Nie brakowało dynamicznych akcji, zagrań na jeden kontakt, strzałów z daleka. Z bardzo dobrej strony pokazali się Fabiano i Negredo – który tym nie czekał na polu karnym na podania – zamiast tego sam kreował akcje w ofensywie. Dwa razy po jego akcjach swoje umiejętności – na poziomie reprezentacji Hiszpanii – pokazał Diego López. Tym razem nieco w cieniu byli skrzydłowi Sevilli, którymi dobrze zajęli się Capdevila i Javi Venta. Pierwszy gol dla gospodarzy padł po pięknym podaniu Sergio Sáncheza i błędzie w kryciu Godína. Dzięki temu Fabiano mógł przyjąć i strzelić.

Ozdobą meczu była pierwsza bramka dla gości, która padła po świetnym “doppelpassie” Pirèsa i Davida Fustera. Francuz wbiegł w pole karne po prostopadłym podaniu Bruno, odegrał do Hiszpana, błyskawicznie dostał piłkę z powrotem i strzelił na drugi słupek. Działo się to tak szybko, że nie zdążyli się połapać ani lewy, ani środkowy obrońca Sevilli. Pirès był w tym meczu liderem swojego zespołu, często schodził do środka, robiąc miejsce Capdevili, czasem holował piłkę, dokładnie podawał. Niespodzianką była dobra forma Fustera – i dzięki temu zespół grający bez Senny, Cazorli i Ibagazy, nawiązał równą walkę z gospodarzami. Brakowało większego zagrożenia bramki ze strony Rossiego, ale włoski napastnik, często samotny w polu karnym, nie miał łatwego życia.

Początek drugiej połowy to najsłabszy okres obu drużyn. Gra zmieniła oblicze, jakby oba zespoły wzorowały się na grze najsłabszych w Premier League. Było dużo długich podań, odbijania głową w środku pola, mało dokładnych podań po ziemi. Po kwadransie gola strzelili goście – znów po akcji Pirèsa, którego centrę Palop wybił pod nogi strzelca Fustera. Strata bramki była sygnałem do ataku dla Sevilli. Już dwie minuty później Fabiano popisał się majstersztykiem – po centrze Adriano z lewej, przelobował bramkarza Villarrealu dokładną główką z 12 metrów.

Z boiska musiał zejść jeden z najlepszych graczy, Negredo – i nie krył wściekłości. Ustąpił miejsca Kanouté, który chwilę później wykorzystał centrę Adriano- tym razem z prawej strony (!) – i z bliska wpakował piłkę do bramki. Dużą winę przy stracie obu bramek po przerwie ponieśli Godín i Marcano – w polu karnym napastnicy zdecydowanie nie powinni mieć tyle wolnego miejsca. Do końca meczu goście próbowali wyrównać, ale brakowało im już “pary” i pomysłów. Straty piłki w środku pola kończyły się świetnymi kontratakami Sevilli, a w obronie zespołowi Valverde także coraz bardziej brakowało pewności. Na razie stać ich było na wyrównaną grę z takim przeciwnikiem przez 65 minut, ale gdy wrócą liderzy zespołu, powinno być jeszcze lepiej.

Podobne mecze: