Juventus – Bordeaux 1:1

Oba zespoły rozpoczęły Ligę Mistrzów od bardzo intensywnego meczu, rozgrywanego w czasie ulewy. Bramki było tylko dwie, ale emocji odpowiednio dużo jak na tak dobre ekipy. Remis jest sprawiedliwy, bo gospodarze i goście stworzyli dużo sytuacji bramkowych, szczególnie w drugiej połowie.

Ferrara i Blanc ustawili swoje zespoły inaczej. Juventus grał dwoma wysokimi napastnikami, za którymi ustawiony był Giovinco. Ten ofensywny pomocnik czasami wbiegał między nich, czasem schodził na skrzydła, generalnie starał się posłać im dokładne podanie. Iaquinta i Amauri schodzili na boki, szczególnie jeśli ich zespół się bronił, natomiast przy akcji bokiem i nadziei na dośrodkowanie – ustawiali się na środku pola karnego. Przed czwórką obrońców grało trzech pomocników o defensywno-ofensywnej roli.

Bordeaux grało swoim standardowym ustawieniem 4-2-3-1 i w najmocniejszym składzie, chyba że za osłabienie uznać zastąpienie Gouffrana Plasilem. Gourcuff pełnił momentami rolę drugiego napastnika, kiedy wbiegał w pole karne i tam czekał na piłkę. Większość akcji goście przeprowadzali skrzydłami, wykorzystując bocznych pomocników oraz bardzo ofensywnych obrońców: Chalmé i Trémoulinasa. Z dwóch defensywnych pomocników w ataki bardziej angażował się Fernando.

Przez większą część pierwszej polowy lepsze było Bordeaux, z którego atakami nie mogli sobie poradzić Grosso ani Caceres. Już na samym początku świetnym wejściem między trzech przeciwników popisał się Fernando, ale jego strzał dobrze obronił Buffon. W zespole Juventusu większość piłek prędzej czy później dochodziła do Giovinco, który zastępował kontuzjowanego Diego i był stale taranowany przez wyższych o głowę rywali. Często zyskiwał w ten sposób rzuty wolne, a czasem tracił piłkę.

Druga połowa rozpoczęła się pojedynkiem “sam na sam” Gourcuffa z Buffonem i nie ostatni raz w tym meczu lepszy był Włoch, najlepszy gracz tego meczu. Francuzi z kolei stracili niepewnego tego dnia Carrasso po jego pojedynku z Iaquintą, przy którym doznał kontuzji. Jego zmiennik Rame grał znacznie lepiej – na poziomie Buffona – broniąc choćby strzał Marchisio z 60. minuty, odbity jeszcze po drodze przez Iaquintę. Po chwili nie zdołał jednak zatrzymać strzału tego napastnika w sytuacji “sam na sam”. Świetne przejęcie piłki i asystę przy tej bramce zaliczył Cannavaro.

Już w 67. minucie mógł być remis, ale po ładnym dryblingu Fernando znów świetnie bronił Buffon. Swoją drogą, reprezentant Brazylii to jeden z najlepiej grających w ofensywie defensywnych pomocników, jakich widziałem. W miarę wzrostu przewagi gospodarzy, coraz częściej wykazywał się Ramé. Na równy kwadrans przed końcem padła bramka dająca punkt Bordeaux. Fernando przedłużył głową długie dośrodkowanie Gourcuffa z wolnego, a piłkę z dwóch metrów wbił Plašil. Czech był w momencie podania na może półmetrowym spalonym.

Do końca obie drużyny miały swoje szanse, a najlepszą zmarnował Marchisio, strzelając z ośmiu metrów w poprzeczkę. O zwycięstwie mogła zadecydować lepsza skuteczność jednych lub drugich, ewentualnie jakiś indywidualny błąd. Z taką grą Bordeaux i Juventus spokojnie mogą mierzyć się z Bayernem, więc walka o awans w tej grupie powinna trwać do ostatniego meczu.

Podobne mecze: