Athletic – Real 2:5

W meczu było widać wielkie zaangażowanie graczy Athletiku, niestety z niemal zupełnym wyłączeniem myślenia. Efekt: przegrana 2:5, gra w 10 już od pierwszej połowy, dodatkowe 7 żółtych kartek. To ostatnie wynikało też z formy sędziego Muñiza Fernándeza, który jakby pokazywał je na zasadzie losowania. Seria przegranych klubu z Bilbao z Realem wydłużyła się do 8.

Już od początku meczu było widać, że gospodarze nie zamierzają oszczędzać kości piłkarzy z Madrytu. Po 5 minutach mieli na koncie już 2 żółte kartki, i od tego momentu sędzia był dla publiczności wrogiem numer 1 – przed drużyną najbardziej uosabiającą państwo hiszpańskie. W 10. minucie pięknym dryblingiem popisał się mający organizować grę Athletiku Yeste i został sfaulowany na linii pola karnego. Jego strzał przy słupku zdołał wyłapać Casillas. Od początku obie drużyny starały się grać pressingiem, tyle że w wykonaniu drużyny gospodarzy przynosił on średnie efekty – ze względu na niedokładne krycie pozostałych piłkarzy, do których mogła zostać podana piłka.

Po kwadransie już mogło być 1:0 dla Realu – ale po akcji Robbena i strzale Sneijdera Gorkę uratowało odbicie piłki od nogi obrońcy. W 22. minucie Real prowadził po rajdzie prawą stroną Robbena, który po fantastycznym prostopadłym podaniu Sneijdera wybiegł zza pleców Koikiliego, potem złamał akcję do środka i lewą nogą strzelił nie do obrony w długi róg. Amorenieta i Ocio mogli zapobiec utracie bramki, ale stali jak wryci przed bramką. Athletic starał się szybko wyrównać, ale nie mógł przezwyciężyć dobrej izolacji napastników – gdy piłka była w 2. linii, pomocnicy nie mieli jak podać do stojących 20 metrów dalej Llorente i Toquero – którzy byli za mało aktywni.

Między 34. i 36. minutą nastąpił popis gry Heinze, który najpierw pięknie wyskoczył do centry Sneijdera i głową strzelił 2. gola dla Realu (znów środkowi obrońcy przyglądali się z daleka), a po chwili wślizgiem próbował wybić dośrodkowanie Davida Lópeza, ale tak nieudolnie, że trafił do własnej siatki. Ta sytuacja była kluczowa nie ze względu na gola, ale na reakcję Yeste, który po wymianie zdań z Casillasem pchnął go na tyle mocno, że bramkarz Realu musiał się przewrócić. Nie wiem co mu powiedział, ale zapewne Yeste zostanie tym bardziej bohaterem Bilbao – mimo że za głupi wybryk dostał czerwoną kartkę.

W tym momencie atmosfera zrobiła się tak zła, że było mało prawdopodobne, że na boisku zostanie 21 piłkarzy. Jeszcze przed przerwą Real powinie był prowadzić 3:1 – ale piękne podanie Robbena fatalnie zmarnował Sneijder. Niespodziewanie wyrównali gospodarze – po centrze Davida Lópeza (2. asysta) w okno głową strzelił Llorente. Strzał nie był mocny, ale nieudolnie łapał piłkę Casillas i było 2:2.

Druga połowa rozpoczęła się golem Huntelaara, który spokojnie przyjął piłkę na linii pola karnego, odsadził na pół kroku pilnującego go Davida Lópeza i strzelił niezbyt mocno po ziemi. To wystarczyło by pokonać niezbyt dobrze ustawionego Gorkę. Do 55. minuty Caparrós wykorzystał wszystkie zmiany, wprowadzając na boisko Baleziagę, Susaetę i Gurpegiego. Athletic stale wykonywał rzuty rożne (w całym meczu 10:1), ale poza nie zauważoną przez sędziego ręką Pepe, niewiele one dały gospodarzom. Real raczej nie wykorzystywał swojej przewagi w polu – często wybijał piłkę do przodu lub na boki.

Piękną kontrę gości przyniosła dopiero 61. minuta. Bokiem wyszedł z piłką Robben, podał do Huntelaara, a ten spokojnie przelobował bramkarza Athletiku. Z gola cieszył się tak bardzo, że turlał się po boisku tuż przy linii bocznej, mimo że z trybuny leciało na niego wszystko, co mieli pod ręką fani gospodarzy. Po tej bramce z ławki rezerwowych zostali usunięci najpierw Ion Velez, a potem asystent Caparrósa, Luci. Cały czas na boisku było wiele brutalnych fauli, a Heinze powinien był dostać drugą żółtą kartkę. Gorka popisał się 2 świetnymi obronami – najpierw strzału Raúla, a potem Higuaina. Ostatnia bramka padła z karnego po faulu Iraoli na Marcelo. Wykorzystał go Higuaín.

Podobne mecze: