Barcelona – Espanyol 1:2

Bez wątpienia to jeden z najdziwniejszych meczów w tym sezonie. Ostatni zespół w tabeli przyjeżdża do pierwszego. Gospodarze nie przegrali od sierpnia, goście nie wygrali od listopada. Można się spodziewać pogromu, tymczasem faworyt przegrywa 1:2, a bohaterem spotkania zostaje ich były zawodnik, który w dodatku przez większość czasu grał fatalnie.

Barcelona od początku grała słabo, nie radząc sobie z defensywnym ustawieniem Espanyolu. Tym razem Messi, Xavi ani Henry nie potrafili dryblingiem przerwać szyków obronnych. Do tej pory nawet mając takie problemy, drużyna Guardioli prędzej lub później strzelała gola. Jeszcze przed przerwą sprawy dla gospodarzy jeszcze się pokomplikowały. W 20. minucie z boiska musiał zejść kontuzjowany Abidal, którego zastąpił wracający po kontuzji Puyol. W 37. Keita sfaulował Hurtado, zasługując na żółtą kartkę, a dostał czerwoną.

Do końca pierwszej połowy Espanyol grał 5 pomocnikami przeciwko 2. Mimo to, nie stworzył sobie dobrych sytuacji podbramkowych. Bardzo słabo grał jedyny napastnik Iván Alonso – wolny i nie potrafiący znaleźć sobie miejsca. To samo można powiedzieć o De la Peñi, który zmarnował wiele piłek podając do nikogo.

Jednak tuż po przerwie były gracz Barcelony miał swoje 5 minut. W 50. Nenê dostał ładne prostopadłe podanie na lewe skrzydło i zamiast od razu centrować, zaczął się kiwać w narożniku pola karnego. W końcu przerzucił piłkę nad Valdésem i obrońcami – prosto do zupełnie nie pilnowanego De la Peñi, który wykończył akcję. W 55. fatalny błąd popełnił bramkarz gospodarzy, który wybił piłkę prosto pod nogi łysego pomocnika, który pięknie przelobował go z 18 metrów.

Po stracie bramek Barcelona wcale nie zaczęła grać lepiej. Sygnał do “przyciśnięcia” gości dał jej dopiero gol Touré z 62. minuty, strzelony po wrzutce z lewej strony i błędzie w kryciu. Tego wieczora gospodarze byli jednak bezradni w konfrontacji se spokojnie grającą drużyną Pochettino. Po 10 minutach Espanyol znów zaczął grać swoje, Coro, Luis García i Nenê przetrzymywali piłkę z przodu i wykorzystywali osłabienie przeciwników. Przez cały mecz piłkarze z Montjuic kładli się na trawę po każdym faulu i tarzali się po niej, by zyskać czas. Było to komiczne, ale w końcu wyszli na swoje.

Espanyol wygrał na Camp Nou pierwszy raz od 26 lat, a w tym sezonie – od 12 kolejek. Barcelona po raz 4. w historii przegrała u siebie z ostatnim zespołem tabeli. W połączeniu z przegraną Bayernu z FC Koeln, ten wynik na pewno stargał nerwy grającym “na pewniaki”.

Podobne mecze: