Barcelona – Deportivo 5:0

Przed meczem gościom z Galicji nikt nie dawał szans. Okazało się, że jak najbardziej słusznie. Barcelona na własnym boisku obnażyła wszystkie słabości drużyny Miguela Angela Lotiny i każdego gracza z osobna. Bez wielkich trudności, grając z polotem, gospodarze wygrali 5:0. Tym samym pobili rekord startu ligowego w historii Primera Division.

Obie drużyny zaczęły w niemal najmocniejszych składach. Lotina chciał dać odpocząć Laficie i za wychowanka Saragossy na prawym skrzydle zaczął Cristian. Wejść na boisko musiał już w 28. minucie, bo Guardado coś sobie naciągnął. Gospodarze zaczęli bez prawdopodobnie nadal odczuwającego skutki kontuzji Iniesty. Na środku obrony, poza Puyolem, zagrał Piqué. Fani z La Corunii mogli obawiać się blamażu – bo ich zespół przegrał 3 mecze z Sevillą pod rząd, w każdym grając gorzej.

Pogrom rozpoczął się w 21. minucie: Messi, po podaniu Xaviego, zbiegł, wspaniale prowadząc piłkę, z prawej do środka. Po drodze wyprzedził Filipe Luísa, a Zé Castro, spróbował niestandardowego rozwiązania i gonił go tyłem – z miernym skutkiem. Argentyńczyk strzelił między nogami Lopo, a piłka wtoczyła się tuż przy słupku do bramki Aranzubii.

Potem Barcelona miała już z górki. Dwa razy z prawej dośrodkował Dani Alves, raz głową strzelił Henry (Manuel Pablo jakby przyrósł do ziemi), raz Keita, a jego strzał dobił Eto’o. W tej drugiej sytuacji obrońcy Depor nie zauważyli w polu karnym ani jednego, ani drugiego. W pierwszej połowie Messi przestrzelił jeszcze z 3 metrów głową, a Eto’o nie wykorzystał sytuacji “sam na sam”.

Barcelona, jak zwykle w tym sezonie, pokazywała fantastyczny pressing, przy którym pomocnicy Depor (przecież nie najgorsi drwale w Hiszpanii) gubili się jak dzieci. Bodipo był przy piłce zaledwie kilka razy. Filipe Luís, którego hiszpańskie media polecały Dundze nie potrafił upilnować ani Messiego, ani Daniego Alvesa.

Po przerwie właściwie nic się zmieniło. Kilka razy wykazał się Aranzubia, kilka okazji zmarnowali piłkarze z Katalonii. Gdy wydawało się, że goście przegrają niezasłużenie nisko, w 83. minucie Henry z bliska trafił do siatki po podaniu Xaviego, a Eto’o strzelił z karnego swoją 18. bramkę w sezonie. Bronił już Juan Rodriguez – Aranzubia został wyrzucony z boiska po faulu na będącym w świetnej sytuacji Puyolu.

W jednym zdaniu (złożonym): Z rewelacji sezonu, która była na 3. miejscu pod względem liczby straconych bramek i która miała walczyć o Ligę Mistrzów, nie zostało wiele.

Podobne mecze: